150. urodziny Václava Laurina
150. urodziny Václava Laurina
Maleńka wioska Kameni, część miejscowości Pěnčin w pobliżu Turnova, obecnie liczy zaledwie szesnaście adresów i kilkunastu stałych mieszkańców. Mimo swej niepozorności wiąże się nierozerwalnie z dziejami marki Laurin & Klement, zatem i samochodowej dywizji KODY. W tym miejscu, leżącym w odległości około 30 km od Mláda Boleslav, w gospodarstwie pod numerem 8, w dniu 27 września 1865 roku, narodził się Václav Laurin.
Dorastający w skromnych warunkach chłopiec od najmłodszych lat nie ukrywał swych fascynacji techniką i przemysłem. Oddany po podstawowej edukacji na praktyki do zakładu ślusarskiego w Turnovie, postanowił uniezależnić swe losy od pracy na roli i powierzyć je wzbierającej fali przemysłowej rewolucji. W latach 1880-83 uczęszczał do szkoły rzemiosł z siedzibą w Mláda Boleslav, nie podejrzewając zapewne, jak blisko zwiąże się z tym miastem już w kolejnej dekadzie.
Niedługo później, wspólnie z przedsiębiorcą Josefem Krause, wytwarzał w Turnovie różne odmiany welocypedów. Dwa dni po swych 29. urodzinach wstąpił w związek małżeński z młodszą o pięć lat Emilią Beranovą. Po rozstaniu z uciążliwie skupionym na sobie wspólnikiem, postanowił założyć konkurencyjną wytwórnię jednośladów w Mláda Boleslaw. Dalszy ciąg historii jest powszechnie znany. Nowym, biznesowym partnerem Laurina zostaje jego imiennik Klement, a 30 września 1895 roku podlega rejestracji nowa spółka – warsztat mechaniczny z siedzibą w Mláda Boleslav przy ulicy Stakorskiej. Pozbawiona jakichkolwiek wygód lokalizacja zmusiła wspólników do poszukiwań nowej siedziby, którą u schyłku roku staje się część domu i działki przyległej do ulicy Benatskiej 149. W grudniu 1895 roku firma składająca się z dwóch właścicieli, dwóch pracowników i jednego ucznia rozpoczęła działalność, opierając swe moce wytwórcze o proste obrabiarki napędzane nożnie.
Václav Laurin stanowił dokładne przeciwieństwo swego wspólnika Klementa. Spokojny i opanowany, małomówny i skromny, stanowczo unikał rozgłosu – nawet w czasach, gdy splot wydarzeń zmienił go z wytwórcy rowerów na powszechnie szanowanego konstruktora i producenta samochodów. Niezwykle pragmatyczny, unikał towarzystwa, dalekich podróży, wszystkiego, co odbiegało od szablonu stabilnej i przewidywalnej codzienności. W pełni akceptował pozostawanie w cieniu energicznego i wybuchowego Klementa – wkrótce dyrektora generalnego przedsiębiorstwa. Jego stanowisko, dyrektora technicznego, z roczną płacą o 1/6 niższą, zupełnie go satysfakcjonowało. Podobnie jak podział rocznych zysków, preferujący kieszeń Klementa w stosunku 1,5 do 1. W międzyczasie Laurin doczekał się trójki potomków – dwóch synów i córki. Młodszego z chłopców nazwał swoim imieniem, zgodnym zresztą z imieniem własnego ojca. W roku 1907 wspólnicy przenieśli się do nowych, okazałych domów, zbudowanych w bliskim sąsiedztwie w centrum Mláda Boleslav. Od tego momentu czas, który spędzali wspólnie przeniósł się także na dni wolne od pracy. Mniej więcej w tym samym czasie zadecydowali wspólnie o przekształceniu przedsiębiorstwa w spółkę akcyjną.
Nigdy nie tracił cierpliwości i zimnej krwi, podchodząc do wszystkiego z powściągliwością i unikając zbędnego ryzyka. Nawet opłakane skutki pożaru fabryki z lata 1924 roku nie były w stanie zburzyć jego wewnętrznej harmonii, motywując jedynie do jeszcze większego wysiłku. Po fuzji marki Laurin & Klement z koncernem KODA, Václav Laurin, podobnie jak wspólnik, zachował stanowisko dyrektorskie, jednakże w nowych strukturach miało ono charakter zdecydowanie bardziej honorowy, niż upoważniający do realnego wpływu na losy przedsiębiorstwa. Tym samym aktywność wspólników w dokapitalizowanym przedsiębiorstwie, ulegała systematycznemu osłabieniu.
Problemy zdrowotne Václava Laurina rozpoczęły się w roku 1928, zakłócając już na zawsze czas, który powinien poświęcić odpoczynkowi. W kolejnych dwóch latach przebywał w zasadzie na zmianę w przeróżnych szpitalach i sanatoriach. Odszedł 4 grudnia 1930 roku, zaledwie cztery dni po śmierci swej ukochanej małżonki.
dla KODA PR Portal - Tomasz Orlik, Automobilista, październik 2015
Fotografie: archiwum KODA