18 marca 2002
Kobiety w rajdach
Kobiety w rajdach
koda Motorsport jako jedyny zespół fabryczny startujący w RSMŚ ma w swoim składzie dwie kobiety. Są to : Tina Thorner ze Szwecji i Ana Goni z Wenezueli... koda Motorsport jako jedyny zespół fabryczny startujący w RSMŚ ma w swoim składzie dwie kobiety. Są to : Tina Thorner ze Szwecji i Ana Goni z Wenezueli. Obie są doskonałymi pilotkami. Szwedka, Tina Thorner, urodziła się 24 stycznia 1966 roku w miejscowości Krylbo, odległej osiemdziesiąt kilometrów od stolicy rajdów Karlstad. Jest wielce oddana pracy, którą wykonuje. W zespole stwarza niepowtarzalną atmosferę. Tej pracy w zespole Tina uczyła się już od dzieciństwa. Miała bowiem pięciu braci i dwie siostry, z którymi pracowała w rodzinnej farmie. - Gdzie nauczyła się Pani odwagi i stanowczości? - W wieku jedenastu lat miałam sto własnych kur, którymi musiałam się opiekować. Życie na farmie wymaga ścisłej współpracy i wzajemnej pomocy i także ja musiałam dołożyć się do rodzinnej profesji. Rodzice bardzo ciężko pracowali siedem dni w tygodniu, 365 dni w roku. Wtedy poznałam wszelkie trudy życia i pracy. Nigdy jednak nie marzyłam o rajdach. Gdy miałem osiemnaście lat otrzymałam propozycję udziału w rajdzie. Potraktowałam to jako dobrą zabawę... - Trudne decyzje? - W 1989 roku ukończyłam studia. Ekonomia i marketing miały stać się moją przyszłością. Wkrótce otrzymałam znakomitą propozycję z agencji PR. Jednak wkrótce po rozpoczęciu tej pracy otrzymałam drugą interesującą propozycję. Louis Aitken Walker zaproponował mi miejsce pilota. To był dla mnie poważny dylemat. Zapytałam o opinię mojego szefa, ale ten był bezwzględny. Odpowiedział jednoznacznie: "Tino, nie płacimy ci za to, że będziesz jeździła w rajdach." Szybko podjęłam decyzję i ... zrezygnowałam z pracy. - Z całą pewnością nie była z takiej decyzji zadowolona rodzina? - Nie rozumiał mnie zupełnie ojciec. Jednak po latach bardzo mnie zaskoczył. Przyjechał bowiem do szwedzkiego dealera na naszą prezentację. Zawsze był wielkim fanem Erikssona, ale nigdy nie przypuszczał, że jego córka stanie się kiedyś jego pilotką. Teraz na mój zawód patrzy już nieco inaczej. - Co jest niezbędne w sportach samochodowych? - Uważam, że to co robię, ułatwi wstęp do rajdów innym kobietom. To jest odpowiedzialna praca, w której także mogą znaleźć swoje miejsce kobiety. Niezbędna jest duża i wszechstronna wiedza. Potrzebne jest zrozumienie partnera życiowego. Ja tego problemu nie mam, bo mój aktualny partner jest także zawodnikiem. - Kto jest lepszym kierowcą? - Uważam, że zdecydowanie mężczyźni. Oni potrafią bardziej od nas ryzykować. Mają więcej doświadczenia "za kółkiem", bowiem od najmłodszych lat się tym interesują. W sporcie dochodzi jeszcze obciążenie psychiczne i tutaj też wygrywają z nami mężczyźni. - Groźne chwile? - Ten strach wypadku towarzyszy nam stale. Tak było podczas ostatniego Rajdu Szwecji, gdzie przy prędkości 195 km/h zobaczyliśmy nagle przed sobą grupę kibiców. Przestraszyłam się, że możemy kogoś zranić. Na całe szczęście nic się nie stało. Najgorszy wypadek przeżyłam przed trzema laty. Wylecieliśmy z trasy i wpadliśmy do jeziora, które miało głębokość pięciu metrów. Nie mogłam otworzyć drzwi, które zostały uszkodzone. Jednocześnie wiedziałam, że mam tylko kilka sekund, aby się uratować. Widziałam już swoją śmierć...Udało się, ale nie wiem jak. Przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie. - Dlaczego zatem Pani ryzykuje? - To co w rajdach mnie najbardziej fascynuje, to właśnie ryzyko. To jest walka z samym sobą na granicy wytrzymałości, a często nawet po jej przekroczeniu. Uwielbiam w rajdach zmagania człowieka z maszyną, która ma odzwierciedlenie w ostatecznych wynikach na mecie.